Lubię miejsca przepełnione magią i nutką tajemniczości. Miejsca pełne zagadek i niespodzianek. Trudno dostępne, a przez to bardziej pociągające. Takim miejscem jest warszawski Zespół Stacji Filtrów imienia Williama Lindleya. Zapraszam was w podróż po jednym z najstarszych i wciąż działających obiektów w Warszawie, wpisanym do Rejestru Zabytków, a także stanowiącym Pomnik Historii.
Płynie Wisła, czyli jak powstał Zespół Stacji Filtrów
Najpierw pierwotne osady, z czasem grody, wsie, a następnie rozwinięte miasta powstawały wokół cieków wodnych: strumieni, jezior i rzek. Były to nie tylko względy bezpieczeństwa i gospodarki, ale także kwestia przeżycia. Bowiem człowiek jest w stanie przeżyć 3 minuty bez tlenu, 3 tygodnie bez jedzenia i 3 dni bez wody.
Nie inaczej było z Warszawą. Po założeniu miasta mieszkańcy czerpali wodę z różnych źródeł, głównym była Wisła. Pierwsze wzmianki na temat studni pochodzą z XV wieku. Ich pozostałością jest ulica Nalewki, w okolicach której gromadzono wodę w zbiornikach zwanych „nalewkami”. Dalej historia prowadzi nas przez burzliwe losy Warszawy aż do 1851 roku, w którym to car Mikołaj I wydał polecenie zbudowania wodociągu. Rok później prace zostały rozpoczęte, a trzy lata później ukończone. Autorem projektu był Henryk Marconi. Jednak projekt ten był niewystarczający. Ludności wciąż przybywało, a zapotrzebowanie na wodę wciąż rosło.
Do budowy nowoczesnych filtrów swą rękę również przyłożyli Rosjanie: car Aleksander III i prezydent Warszawy Sokrates Starynkiewicz, a także Brytyjczycy William Lindley i William Heerlein Lindley oraz polski inżynier czuwający nad budową na miejscu – Alfons Grotowski. Na marginesie rosyjskiemu generałowi Sokratesowi Iwanowiczowi Starynkiewiczowi mieszkańcy Warszawy zawdzięczają dużo więcej niż niejednemu Prezydentowi – Polakowi. Starynkiewicz część budowy Filtrów sfinansował z własnej kieszeni, przyjmując jednocześnie na siebie złość swojej rodziny. Poza tym zawdzięczamy mu też gazowe oświetlenie ulic, tramwaje konne, wywóz śmieci oraz zieleńce i parki miejskie.
Podczas budowy Filtrów użyto najnowocześniejszych technologii i materiałów, między innymi specjalnie wypalanej cegły licówki. Długość sieci wyniosła 18, 1 km. Dzisiaj jest to 3 600 km. Ciekawostką jest jeszcze to, że system filtrów powolnych zaprojektowanych przez Lindleya jest jedynym takim do dziś działającym obiektem na świecie i działa od 132 lat.
Centralny Zespół Stacji Filtrów – czyli co, jak i gdzie
Warszawskie Filtry zajmują obszerny teren w centrum miasta, między ulicami Koszykową, Krzywickiego, Raszyńską i oczywiście Filtrową. Ogólnie Zespół zajmuje powierzchnię 36 ha i zbudowany został w najwyższym punkcie Warszawy, na 113 m.n.p.m, czyli 36 m ponad Zero Wisły. Z lotu ptaka wygląda nieco, jak rozległy park miejski z porozrzucanymi symetrycznie poprzemysłowymi budynkami, ogromną wieżą ciśnień oraz wystającymi kominami zbiorników. Jest też budynek filtrów pośpiesznych oraz inne budynki gospodarcze i administracyjne.
Woda w kranie płynie
Odkręcam wodę w kranie i jest. Ale zanim trafi do mojego kranu przechodzi długą drogę. Najpierw jest Zalew Zegrzyński, dla północnych dzielnic lub woda z pod dna Wisły, jeśli chodzi o śródmieście i południowe dzielnice. Piaski z dna Wisły stanowią pierwszą filtrację. Następnie woda jest napowietrzana i transportowana do filtrów pośpiesznych, w których to przechodzi przez warstwy piasku, żwiru i kamieni. Następnie kropelki wody są ozonowane i znów napowietrzane, by w końcu trafić do zbiorników filtrów powolnych. W ciągu jednej godziny przez warstwy węgla aktywnego, piasku, żwiru i kamieni przesącza się ok. 10-15 cm słupa wody. Zbudowanych zostało, i do dziś funkcjonuje, 6 grup filtrów powolnych, czyli w sumie jest ich 36. Oprócz nich są też 4 osadniki wody surowej oraz 9 zbiorników wody czystej.
Zwiedzanie Filtrów
Zwykły śmiertelnik może się tam dostać dwa razy w roku. Raz podczas Nocy Muzeów, drugi raz w wakacje podczas Dni Otwartych. Za każdym razem, zarówno po bezpłatne wejściówki, a także po bilety (normalny kosztuje 25 zł) ustawiają się gigantyczne kolejki. Bilety można też kupić przez Internet, ale zazwyczaj serwery nie wytrzymują obciążenia. Nie jest to więc łatwy proces. Miejsc jest zdecydowanie mniej niż chętnych. Co roku wybucha skandal, w którym ktoś insynuuje spisek. Dlatego też wszystkim tym, który naprawdę mają chrapkę na wycieczkę do Filtrów polecam wstanie raz w roku bladym świtem i ustawienie się w tradycyjnym ogonku. W tym roku pierwsza osoba w ogonek ustawiła się o 5 rano, kasy otwierali o 7. Mnie udało się kupić bilety za pierwszym razem, w kolejkę ustawiłam się chwilę po 6. Kupiłam 4 bilety.
Sama wycieczka trwa zazwyczaj 1,5 – 2 godziny. Rozpoczynamy przy bramie od strony ulicy Koszykowej gdzie nasze bilety i dane są sprawdzane. Następnie wraz z Panią Przewodnik udajemy się najpierw do wieży ciśnień, później do Muzeum, następnie przez park, w którym stoi pomnik Strynkiewicza do budynku gospodarczego, w którym kosztujemy warszawskiej kranówki, by przejść do kulminacyjnego punktu wycieczki, czyli filtrów powolnych. Wycieczkę kończymy przy budynku filtrów pośpiesznych, które otwarte zostały przeszło 80 lat temu przez Ignacego Mościckiego. To właśnie w tym budynku znajdowało się laboratorium, w którym pracowała Magdalena Karwowska, żona „Czterdziestolatka”.