Każdy z nas zna miejsca, w których nie chciałby się znaleźć samotnie w nocy. Dla mnie jednym z takich miejsc jest ukraiński Czarnobyl. Miasto – widmo, w które straszy grozą dawnych czasów i ciszą opustoszałe, zrujnowane budynki, będące niemymi świadkami historii. Miejsca takie można znaleźć również u nas, w Polsce. W tej chwili mam na myśli jedno ‘z takich’ miejsc, do którego trafić jest stosunkowo łatwo. O ile posiadacie samochód lub inne źródło transportu, np. rower. Jest to miejsce, do którego nie zaglądają ‘zwykli turyści’, leżące poza głównym szlakiem, chociaż niektóre przewodniki o nim wspominają.
Niedaleko takich miejscowości, jak Nadarzyce i Sypniewo, w województwie zachodniopomorskim, powiecie szczecineckim, ukryte wśród drzew, łąk i pól leży Kłomino. Miejsce to trudno nazwać wsią czy miastem, chociaż mieszkają w nim ludzie. Jest to specyficzne i tajemnicze miejsce. Dojechać do niego można skręcając w lewo z lokalnej, asfaltowej drogi Nadarzyce – Sypniewo i poruszając się kawałek polną, a następnie ułożoną z betonowych płyt drogą. Jadąc nią po pewnym czasie naszym oczom ukażą się sylwetki zrujnowanych bloków, fragmenty porozrzucanych płyt i zardzewiałego drutu kolczastego.
Znacie krakowski Szkieletor, czyli niedokończony biurowiec Naczelnej Organizacji Technicznej? Stoi niedaleko Ronda Mogilskiego – jednego z głównych krakowskich punktów przesiadkowych i złowieszczo spogląda na miasto. Wyobraźcie go sobie i dodajcie obok niego 3-4 podobne obiekty, porozrzucane wśród łąk i drzew. Zapomniane przez ludzi i zaanektowane przez naturę. Kłomino przeraża, z jednej strony, swoim opustoszeniem i ciszą, z drugiej zaś rozmachem, jeśli weźmiemy pod uwagę, iż to co widzimy to tylko niewielka pozostałość tego, co tutaj całkiem niedawno było. W Kłominie bardziej przerażające niż opustoszałe budynki jest nagłe pojawienie się psa lub żywego człowieka. Zwane miastem duchów lub miastem rozbrojonym jednych zachwyca, drugich przeraża. Jedno jest jednak pewne: lgną tutaj zafascynowani i jedni i drudzy.
Niegdysiejsze Westwalenhoff było bliźniaczo podobne do oddalonego o 12 km (w linii prostej) Bornego Sulinowa. Jednak w przeciwieństwie do Bornego, które w 1992 r. (kiedy to formalnie wróciło pod administracyjne zwierzchnictwo władz polskich) zyskało nowe życie, Kłomino stało się oficjalnie opuszczonym miastem w Polsce. W lasach między Kłominem, a Bornym funkcjonował poligon wojskowy. Dzisiaj jest to rezerwat przyrody, wrzosowiska Diabelskie Pustacie. Pamięć o wojennej przeszłości tych okolic, podtrzymują też krzyże i tablice nagrobne przypominające o funkcjonującym tu obozie dla jeńców, podoficerów i szeregowych, Stalag II Gross Born (przekształconym później w Oflag II D Gross-Born). Nazwa Kłomino jest powrotem do nazwy jaką miejscowość nosiła przed rozbiorami.
Obecnie, od lat 2000 budynki są systematycznie wyburzane. w tej chwili częściowo zamieszkały jest jeden blok oraz kilka domów jednorodzinnych. W sumie mieszka tu około 12 osób. Do miasta-widma warto zajrzeć. Jest to świetne miejsce dla poszukiwaczy przygód, fotografów czy osób fascynujących się militarną przeszłością naszego kraju. Nie jest to może najlepsze miejsce na piknik, ale do chwili zadumy nadaje się idealnie.
Gdy tam dotrzecie podzielcie się koniecznie wrażeniami! A może już byliście?