Wszyscy wiemy, że luty jest miesiącem krótszym. To tylko 3 dni, ale jakże ich brakuje! Luty skończył się nagle i niespodziewanie wkroczyliśmy w marzec. W następstwie zmiany nazwy miesięcy nastąpiła też zmiana pogody. Z zimowego lutego wkroczyliśmy w wiosenny marzec. Ale zanim będzie totalnie wiosennie wróćmy na chwilę do zimy! Generalnie daleka jestem od wykrzykiwania haseł typu „zimo wróć”, ale jestem zdania, że żeby się czymś cieszyć powinniśmy to na chwilę utracić. Tak samo jest z wiosną i latem, aby cieszyć się przyjemnym ciepełkiem i promieniami słońca trzeba najpierw się porządnie wyziębić! Bo, jak zima to ma być zimno, ma skrzypiec śnieg, który ma być wszędzie. I w końcu znalazłam prawdziwą zimę!
#Wyjazd: Duszniki Zdrój/ Zieleniec
W ramach odskoczni, korzystania z tego, że jest zima i chęci aktywnego spędzania czasu wybrałam się do Dusznik Zdroju, a konkretnie do Zieleńca na narty. I już wiem, gdzie podział się śnieg z całej Polski. Jest w Kotlinie Kłodzkiej, a konkretnie w Zieleńcu. W Dusznikach już byłam, m. in. przy okazji lipcowego Święta Papieru organizowanego co roku przez tutejsze Muzeum Papiernictwa. Tym razem jednak zależało mi bardziej na noclegu w Dusznikach niż na ich zwiedzaniu. Dystans między Dusznikami, a Zieleńcem wynosi około 7 km i są dwie drogi dojazdowe. Do tego oprócz własnego samochodu możliwy jest też transport publiczny (darmowy w przypadku uiszczenia opłaty klimatycznej w miejscu noclegu). W zeszłym roku szusowaliśmy w Świeradowie Zdroju – stok był dobrze przygotowany, jednak tylko jeden wyciąg gondolowy i jedna trasa nie dawało to zatem dużego pola do popisu. W tym roku szukaliśmy czegoś więcej. Pod uwagę brane były różne miejsca, wygrał Zieleniec. Jest tam kilkanaście różnych wyciągów – od orczykowych, po kanapowe (4 i 6 osobowe). Trasy są dobrze przygotowane i jest ich na tyle dużo, że każdy znajdzie coś dla siebie. Całą relację przeczytacie tutaj.
#Spotkanie: Środa Dzień Bloga.
Generalnie spotkań blogerów jest już całkiem sporo i z tygodnia na tydzień pojawia się ich coraz więcej. Istnieją spotkania ogólnopolskie, jak Blog Conference Poznań, See Blogers w Łodzi czy Blog Forum Gdańsk, jak i regionalne: WroBlog we Wrocławiu, Blogtok w Kielcach czy Smog Blog w Krakowie. Dlaczego o nich piszę? Nie tylko dlatego żeby się wam pochwalić, że bywamy sobie z Lemurem tu i tam, ale dlatego, że na część tych spotkać, szczególnie tych mniejszych, możecie pojawić się nie będąc blogerami. A czasami warto, bo można zdobyć tam naprawdę wartościową i co najważniejsze darmową wiedzę. Przy okazji poznając nowe miejsca i ludzi. Przykładowo na Środa Dzień Bloga występowały osoby zajmujące się fotografią – na co dzień uczące, jak posługiwać się aparatem i jakich programów używać do obrabiania zdjęć (m.in. była to Natalia z jestrudo.pl czy Aleksander z hasztagalek). Ale poruszane są tam też tematy związane z ogólnym funkcjonowaniem social mediów oraz prawnych aspektów blogowania (m.in. RODO czy prawa autorskie). Na ostatnim spotkaniu najbardziej porywającą prezentację przygotowała Joanna Banaszewska, która poruszyła temat Instagrama. Czy wiecie, że pewne hashtagi zostały przez Instagram zbanowane (zablokowane) i jeśli będziecie ich używać to algorytm Instagrama może was zablokować? Jeśli taka wiedza nie przyda wam się prywatnie, to gwarantuje, że służbowo tak, w końcu czy chcemy czy nie social media są ważnym elementem komunikacji i marketingu. A że przy okazji takich spotkań można nie tylko nabyć wiedzy, ale i nowych znajomości to są argumenty, które powinny was przekonać. Przy okazji Środa Dzień Bloga odbywa się co miesiąc w środę – następne spotkanie 18 kwietnia. P.S. Można je też oglądać online.
#Kultura
Najlepszy film: „Exterminator. Gotowi na wszystko”. Pierwsza od dawna polska komedia, która jest naprawdę fantastyczna i warta zobaczenia. Po pierwsze nie jest płytka, opowiada o relacji męsko – męskiej, przyjaźni i sprawach z przeszłości, które często rzutują na naszą teraźniejszość. Film zaczyna się od pogrzebu, na którym spotykają się dawni przyjaciele. Absurd tego wydarzenia oraz tego, co się na nim wydarzyło jest wciągającym początkiem. Film opowiada losy zespołu grającego, w przeszłości, raczej ciężką muzykę. Poznajemy członków zespołu w momencie, gdy ich wielka kariera przeminęła, a w zasadzie nigdy się nie rozpoczęła. Są raczej zmęczeni i rozżaleni, do tego obrażeni na siebie i obwiniający jeden drugiego za niepowodzenia, przy czym mieszkają dalej w jednej, małej miejscowości, na tym samym osiedlu, mijają się codziennie bez słowa. Pewnego dnia dostają drugą szansę. Film fenomenalnie portretuje małomiasteczkowy klimat, stereotypowe zachowania Polaków oraz relacje międzyludzkie. Do tego Domagała, którego rola i gra aktorska jest naprawdę fenomenalna! Nie rozumiem niestety tylko roli Więdłochy, która wydaje się być wrzucona jakby od niechcenia do tego filmu. Jest dosyć irytująca, dosyć płaska i nie wnosi zbyt dużo do filmu. W zasadzie przez większą część filmu snuje się zapłakana i zasmucona. I o ile rozumiem jej emocje, o tyle ten wątek nie pasuje mi do reszty filmu. Tak jakby twórcy chcieli złapać za dużo srok za ogon. Obejrzyjcie zwiastun, ale gwarantuje wam, że film jest dużo lepszy. Dawno się tak nie uśmiałam.
Książka: „Więźniowie geografii” Tim Marshall. Nie od dzisiaj wiadomo, że polityka danego miejsca zależna jest od jego zasobów, w tym usytuowania geograficznego. Stąd nikogo dziwić nie powinno, że wielkie mocarstwa, takie jak Rosja, Chiny czy Stany Zjednoczone planują swoje polityczne działania w oparciu o swoje położenie geograficzne. Położenie geograficzne wpływa nie tylko na działania polityczne, ale też na gospodarkę oraz kulturę danego kraju. Warunkuje zwyczaje kulinarne, używany język czy noszony strój. Działania polityczne są jednym z elementów tej góry lodowej. Nie zawsze są jednak zrozumiałe dla bliższego i dalszego ich otoczenia, a właściwie nie zawsze są do zaakceptowania. Przecież działania mocarstw wpływają na bezpieczeństwo i stabilność całego regionu. Dla przykładu Rosja zaanektowała Krym nie tylko dlatego, że było to jej utracone mienie oraz nie dla obrony interesów „etnicznych Rosjan”, lecz również dlatego, że na Krymie (w Sewastopolu) znajduje się jedyny port słodkowodny do jakiego Rosja ma dostęp. No dobrze, ale o ile dla osób z kręgu Europy Środkowowschodniej przykład Rosji jest dosyć oczywisty, o tyle przykład dotyczący Chin może być ciekawym rozszerzeniem naszej dotychczasowej wiedzy. Książka jest napisana w sposób wciągający. Autor podaje wiele przykładów stawianych tez. Idealna propozycja do pociągu.
Ulubiony cytat miesiąca: „Dziś musi być czwartek. Nigdy nie mogłem się połapać, o co chodzi w czwartki” – Douglas Adams Też tak macie?
#Blog
Teksty: w lutym na blogu pojawiły się dwa teksty. Jeden dotyczący wycieczki do Pszczyny, drugi to relacja z zimowej Babiej Góry. Pszczyna to niewielkie miasteczko w województwie Śląskim. Słynie z żubrów, pięknego parku i pałacu Księżnej Daisy. Znajdziecie tam też pomnik gołębi, sgrafitto i skansen, w którym główną atrakcją jest XIX-wieczny karawan konny. Więcej o Pszczynie przeczytacie tutaj. Babia Góra to nazwa całego masywu, Matka Niepogód i Kapryśnica. Jej wierzchołek nazywa się Diablak, niby tylko 1725 m., ale jest to drugi, co do wybitności szczyt w Polsce (pierwsza jest Śnieżka w Karkonoszach).
Dajcie znać czy podsumowania miesiąca podobają się wam i czy chcecie ich więcej? Chciałabym też wiedzieć, czy taka forma podsumować wam się podoba? Może wolicie więcej zdjęć, a tekst bardziej w punktach? Dajcie znać w komentarzach!