Skip to content
Zieleniec – zimowe szaleństwo w Kotlinie Kłodzkiej
Menu

Generalnie jestem zmarzluchem preferującym lato niż zimę. Jednak, nie wiem czemu, w tym roku miałam ogromne parcie na śnieg. O moich poszukiwaniach zimy w Dolinie Kościeliskiej oraz na Babiej Górze możecie przeczytać klikając w linki tu i tu. Zimowe wędrówki zapewniają rozrywkę, adrenalinę i trochę ruchu. Ale jednak, jak zima to muszą być narty!

Od paru lat, co roku udaje mi się wygospodarować kilka dni w sezonie na narciarski wyjazd. W zeszłym roku byłam w Świeradowie Zdroju, w tym szukałam podobnej miejscówki . Kryteria nie były wygórowane: dobry dojazd z Warszawy, stok, wyciąg i wypożyczalnia nart. Jednakże znalezienie z dnia na dzień miejsca noclegowego w samym środku sezonu feryjnego nie jest łatwe. Na szczęście Polska jest na tyle szeroka i długa, że udało się. Padło na nocleg w Dusznikach Zdroju oraz szuszowanko w pobliskim Zieleńcu. Na początku nie byłam zachwycona lokalizacją. No jednak na ten stok trzeba jakoś dojechać i to ze sprzętem, a było nas trzy osoby. Do tego bałam się o pogodę i śnieg na stoku. Moje obawy i niechęć rozmyły się po dojechaniu do hotelu. Urocza, niebieska Willa Scandia, rodzinny pensjonat, który pokryty był białym puchem od razu skradł moje serce (a podczas śniadania również żołądek). I nagle odległość między Dusznikami, a Zieleńcem przestała stanowić problem, w końcu mamy samochód.

Zieleniec – serce Kotliny Kłodzkiej

Zieleniec to jeden z największych ośrodków narciarskich w naszym kraju. Położony malowniczo na zboczach Gór Orlickich (z najwyższym szczytem Orlicą), w Kotlinie Kłodzkiej, w województwie dolnośląskim. Panuje tu alpejski klimat, który wyśmienicie wpływa na nasze samopoczucie i zdrowie. Tutejsze warunki docenił m.in. wielki kompozytor Fryderyk Chopin oraz wielu innych kuracjuszy. Zieleniec administracyjnie należy do Dusznik Zdroju. Kolejnej dolnośląskiej miejscowości łączące w sobie kilka funkcji: przemysłową, mieszkalną, turystyczną i uzdrowiskową. Duszniki od Zieleńca dzieli stromy podjazd liczący około 7 km. Można się tam dostać własnym samochodem lub darmowym (dla osób, które opłaciły opłatę klimatyczną) transportem publicznym. Parkingi w Zieleńcu są spore jednak, jak się przekonałam w sobotni poranek, zdecydowanie niewystarczające. Trudno się dziwić! Stoki tu są naprawdę dobre. I to zarówno pod względem przygotowania technicznego, jak i ich długości oraz rodzaju tras. Do tego Zieleniec jest, z jednej strony oddalony o 1,5 h jazdy od stolicy Dolnego Śląska – Wrocławia, z drugiej zaś leży na trasie do przejścia granicznego Kudowa – Słone. Wzmożony ruch więc nie powinien nikogo dziwić, a i tak zdarzają się malkontenci, dla których „3 minuty” w kolejce do wyciągu to już zdecydowanie za dużo, a jak zjazd na „krechę” zajmuje poniżej 5 minut to w ogóle stok jest nie do zaakceptowania – dlatego też po jednym czy też dwóch jakże męczących zjazdach lądują w knajpie grzejąc się kolejnymi kuflami piwa i wycinając na zmianę pierogi i kwaśnicę.

Zieleniec Ski Arena– trasy dla wszystkich

Zieleniec stał się dla mnie wyzwaniem. I to nie lada. W zasadzie już od momentu zarezerwowania noclegu zaczęłam szukać informacji w internecie i wypytywać znajomych o wyciągi krzesełkowe. Wiecie należę raczej do tych cykorów, co się boją, ale jednak pójdą. Z tym, że wcześniej przez cały tydzień będą panikować. Panikowałam  z powodu wyciągów krzesełkowych, tzw. „podgrzewanych kanap”, które są największą tutejszą atrakcją. Generalnie problem miałam i z wsiadaniem i z wysiadaniem i nawet z samą trasą w górę: „a co jak mi się narta odepnie?”. Na szczęście na miejscu okazało się, że moje obawy są całkowicie nieuzasadnione. Wyciągów jest łącznie 27 – 1 gondola (nie, nie chodzi o wyciąg gondolowy, taki, jak w Świeradowie, ale słownie: JEDNA gondola),dwie 6-cio osobowe podgrzewane i zamykane kanapy, kilka kanap 4-osobowych i kilkanaście wyciągów orczykowych (co mnie uspokoiło, bo nie musiałam korzystać z kanap). Plusem jest to, że część wyciągów orczykowych jest tak samo długa, a właściwie wyciąga narciarzy na tą samą wysokość, co jedna z kanap. Schemat zielenieckich tras jest dosyć skomplikowany. Jedne trasy łączą się ze sobą, inne niekoniecznie. Są krótsze i dłuższe. Ogólnie jest ich aż 40! Jedna prowadzi nawet koło granicy polsko – czeskiej, przy której znajduje się czeskie schronisko – Masarykova Chata, więc gdy opadniemy z sił możemy wpaść po Studencką. Długość najdłuższej trasy zjazdowej to 3 km, w sumie łączna długość wszystkich tras to 21 km. Plusem jest to, że kupujemy jeden karnet (2,3,4,5 godzinny, całodzienny i nocny) i możemy korzystać ze wszystkich tras i wyciągów.

Wypróbowałam całkiem sporą ilość tras i wyciągów. Pominęłam trasy da początkujących. Zaliczyłam obie 6-cio osobowe kanapy (poza wielkim siniakiem, innych obrażeń nie odniosłam), dwie 4-osobowe kanapy i 2-orczyki. Moim ulubionym stał się W4 . Polubiłam się nawet z Panem, który podawał orczyki. Plusem tej trasy było jej zróżnicowanie: kawałek można było jechać przez las, a później wybrać trasę mniej lub bardziej stromą. Do tego znajdowała się ona w centrum, można było z niej zjechać do innych wyciągów i przejechać na inne trasy.

Po trzech dniach intensywnej jazdy oraz szkolenia swoich umiejętności podczas podpatrywania instruktorów postanowiłam zaryzykować i pójść na jedną z dłuższych tras łączonych. Dlaczego łączonych? A no dlatego, że stoki Zieleńca podzielone są na pół przez drogę. Dwie trasy mają zbudowane mosty nad ową drogą. Jedna znajduje się w „centrum” zaraz koło kościoła, druga zaś nieco dalej, bliżej wylotówki na Duszniki. Zjechać, zjechałam, nawet mi się podobało. Ale 4-osobowa kanapa, która wywoziła narciarzy na górę jechała wolno, kolejka była całkiem spora, a widoki średnie. Była to rewelacyjna wymówka, aby wrócić na mój zaprzyjaźniony orczyk.

Co oprócz nart?

W Zieleńcu i jego okolicach jest wiele dodatkowych atrakcji, z których możemy skorzystać. Duszniki to przede wszystkim uzdrowisko, dlatego możemy wybrać się do pijalni wód. Dusznickie wody wydobywa się ze skał metamorficznych i są nasycone powulkanicznym dwutlenkiem węgla. Są wydobywane z 5 źródeł: Agata, Jacek, B-4, Pieniawa Chopina i Jan Kazimierz. Odpocząć możemy też korzystając z basenów (w Zieleńcu w hotelu Szartoka, w Dusznikach w sanatorium Jan Kazimierz). Historię regionu oraz tajniki produkcji papieru poznać możemy w Muzeum Papiernictwa. Z drugiej strony historię regionu możemy poznawać również przez kuchnię. Dlatego polecam rajd po dusznickich knajpach – możemy zjeść knedliczki w czeskiej lub kwaśnicę w góralskiej. Jeśli lubicie „odrobinę luksusu” możecie wybrać się do knajpy wymienianej w żółtych przewodnikach (jednak akurat jej nie polecam). Natomiast w samym Zieleńcu jeśli nie przepadamy za nartami zjazdowymi możemy wybrać się na biegówki! Jest tu kilka odpowiednio przygotowanych tras. A jeśli nie interesują was ani biegówki, ani narty zjazdowe możemy grzać się przy gorącej herbacie w jednej z kilkudziesięciu knajp lub wybrać się do kościoła, który jest wyjątkowo malowniczo usytuowany. Niegdyś był najwyżej położonym kościołem w Prusach, dziś dotyczy to tylko Sudetów.Do czeskiego schroniska możemy wybrać się też bez nart, utrudnieniem jest jednak fakt, że aby zjechać w dół musimy skorzystać z tej 1 gondoli, znajdującej się na niebieskiej kanapie.

Uwagi końcowe i ogólne podsumowanie:

W Zieleńcu znalazłam wszystko to, co w zimie jest najważniejsze: dobrą zabawę, ogromne ilości śniegu i aktywny wypoczynek. Do tego nie wiem czy to zasługa codziennego wchodzenia po schodach na 4 piętro czy też ćwiczeń jogi, bo oprócz siniaka, innych kontuzji nie odniosłam!

  • Duża ilość zróżnicowanych tras oraz wyciągów;
  • Jeden karnet na wszystko;
  • Spora ilość knajp i knajpek, w tym te w połowie stoków;
  • Duża ilość wypożyczalni, parkingów, szkółek narciarskich;
  • Unikatowy, alpejski, mikroklimat;
  • Długi klimat + sztuczne naśnieżanie (aż do 150 dni w roku!);
  • Szybki dojazd z Wrocławia oraz innych części kraju;
  • Dodatkowe atrakcje w postaci Kotliny Kłodzkiej oraz bliskości czeskiej granicy;

Jakie inne miejscówki polecacie na narty w Polsce? Byliście w Zieleńcu? Jakie są wasze wrażenia?


Spodobał Ci się wpis? Masz uwagi? Spostrzeżenia? Zapytania? Jeśli tak, to proszę pozostaw komentarz pod wpisem: to bardzo mobilizuje do ciągłej pracy nad blogiem! Z góry dziękuję! By pozostać na bieżąco z lemurowymi przygodami, śledź lemurowego fanpage’a oraz instagrama (nick: lemurpodroznik)!
Zieleniec – zimowe szaleństwo w Kotlinie Kłodzkiej

Cześć!

Mam na imię Asia i witam Cię na lemurowym blogu – jedynym blogu poświęconym tylko i wyłącznie podróżom po Polsce. Znajdziesz tu tajemnicze miejsca, niesamowite tradycje i regionalne zwyczaje. Wyrusz razem ze mną w podróż, która zaczyna się tuż za drzwiami! Zapraszam!

Zieleniec – zimowe szaleństwo w Kotlinie Kłodzkiej

Kategorie

Archiwum

Zieleniec – zimowe szaleństwo w Kotlinie Kłodzkiej