To był maj, pachniała Saska Kępa – śpiewała Maryla Rodowicz, jednak w tym roku w zasadzie mało co pachniało, a maj raczej przypominał październik w najlepszym, a grudzień w najgorszym momencie. W zasadzie nie wiem, co to było, ale wiosny nie przypominało z żadnej strony. Kto to widział, żeby w górach w maju śnieg padał! Owce na hale wychodzą, a tam zamiast świeżej, zielonej i pachnącej trawy, śnieg leży!
#Podróże
Jeśli chodzi o majowe podróże Lemura to chyba godne odnotowania są tylko te majówkowe. W zeszłym roku był totalny upał, w tym dla odmiany padało i głównie było zimno.
Podczas pakowania się na każdy wyjazd najwięcej czasu poświęcam na wybieranie butów. Z resztą ubrań jakoś sobie poradzę nawet jak okaże się, że jest totalny upał, albo właśnie spadł śnieg. Natomiast przemoczonych butów nic już nie uratuje. Miałam zabrać górskie, ale stwierdziłam, że są ciężkie i nie chce mi się ich targać, co było głupotą, bo i tak zabrałam ze sobą walizkę, a buty by się przydały. Nie wzięłam ich jednak, spakowałam za to sandały, adidasy i półbuty, które na drugiej wycieczce totalnie przemoczyłam i suszyłam suszarką do włosów.
Za to owce w Koniakowie zostały zaliczone. Podobnie jak w zeszłym roku było bardzo radośnie, uroczyście i trochę rodzinnie. Redyki wyprawiane są nadal głównie dla zainteresowanych, a nie dla turystów. Dla podtrzymania tradycji. Do tego wciąż nie są bardzo rozpowszechnianą atrakcją.
Tak samo, jak w zeszłym roku, było mnóstwo dobroci jedzeniowych: bigos, kwaśnica, chleb z bryndzą i wędzone oscypki. Zagrała lokalna kapela, a okoliczni rękodzielnicy rozłożyli się ze swoimi wyrobami. W Koniakowie nie można przegapić wizyty w niewielkim, ale ważnym Muzeum Koronki Koniakowskiej. Jego zwiedzanie nie zajmie wam więcej niż godzinę, a warto zobaczyć jeszcze jedną lokalną tradycję – koronkowe są tu chusty, obrusy, suknie i majki. Na wystawie oprócz gotowych wytworów znajdziecie też narzędzia potrzebne do ich wykonania, zdjęcia i opowieści dotyczące koronek. Jest też filmik ilustrujący koronkarski fach.
Drugą majówką wycieczką była wycieczka do Pszczyny. Pogoda była nieco łaskawsza i nawet wyszło słońce! Był lody, pizza i lemoniada. Do tego spacer po parku i sesja zdjęciowa z kwiatami. Więcej o Pszczynie już pisałam więc tylko was zaproszę tutaj.
#Influencer Blog Conference Poznań
To dawne Blog Conference Poznań. Ta sama impreza, w tym samym miejscu, tylko o innej nazwie. Tym razem również wybrałam się dzień wcześniej, czyli w piątek by mieć czas na swobodne włóczenie się po Poznaniu. Wyjątkowo pociąg z Warszawy się nie spóźnił więc było dużo czasu. Walizki zostawiałam w hotelu- tym samym, w którym byłam w zeszłym roku i udałam się na łowy. Na dobry początek śniadanie. W ramach poszukiwań czegoś na śniadanie trafiłam na danie raczej obiadowe – pierogi. Jednak zapach rozchodził się pyszny, a i smaki same zachęcały. Wzięłam z każdego po 1 – w sumie 14 sztuk. Najlepsze okazały się te po poznańsku, czyli z kaczką, postne i z dynią i z twarogiem. Była też wegenutella oraz kokosowy z sosem mango. Nie zachwyciły mnie jednak.
Kolejnym obowiązkowym punktem programu była wizyta na rynku i sprawdzenie co słychać u Bamberki.
Dalej już czysta improwizacja. Spacer na Ostrów Tumski, stamtąd na Maltę, wycieczka kolejką i zwiedzanie nowego zoo. Zajęło to cały dzień, gdyż Nowe Zoo w Poznaniu to jest naprawdę ogromny teren, po którym kursuje ciuchcia. Dla mnie oczywiście najważniejszym punktem była wizyta u Lemurów, ale niedźwiedzie i flamingi też na oko mają się całkiem dobrze.
Do centrum wróciłam tak samo- Maltanką do stacji początkowej, a dalej piechotą do hotelu.
Na obiad wybrałam się do indyjskiej knajpy. Mango lassi uwielbiam! A poza tym miałam ochotę na butter chicken. Wzięłam też zupę- z pomidorami i kolendrą. Tylko Pan Kelner, bardzo sympatyczny, zapomniał napomknąć, że jest dosyć ostra. Następnego dnia zaczynała się konferencja. Jak zwykle same sławy Internetu od Oli Budzyńskiej (Pani Swojego Czasu), przez Michała Szafrańskiego i jego Jak Oszczędzać Pieniądze (BTW po przeczytaniu tej książki ustawiłam stałe zlecenie przelewu na konto oszczędnościowe) po Janinę Daily i statystykę. Dwa dni prelekcji, warsztatów i dyskusji poprzedzielanych wizytami na stanowiskach sponsorów, obiadem z food-trucka oraz imprezą integracyjną. Z przerwą na wizytę w Starym Zoo i Cafe Lemur!
O zeszłorocznej konferencji oraz o tym, co fajnego można zobaczyć w Poznaniu przeczytacie tutaj. A tutaj wpadajcie jeśli szykuje się wam podobny wyjazd – spisałam tutaj wszystkie zagwozdki dotyczące pakowania na krótki wyjazd i zebrałam je w jedną poręczna checklistę do pobrania!
#Blog
W maju na blogu pojawiły się dwa teksty. Pierwszy dotyczył podsumowania kwietnia. Drugi zaś opisuje co fajnego można i co koniecznie trzeba zobaczyć w Kłodzku oraz dlaczego uważam, że to jedna z dolnośląskich metropolii.
Dodatkowo w maju, w Internecie, pojawiła się akcja #TworzeNieKradne związana z prawami autorskimi i uświadamianiem społeczeństwu, że treści internetowe – obrazy, filmy, tekst – są obiektami prawnie chronionymi.