Świnoujście to jedno z bardziej ciekawie położonych miast w Polsce. Pod względem powierzchni zajmuje drugie miejsce w województwie zachodniopomorskich i ósme w kraju, wyprzedzając tym samym Rzeszów czy Katowice. Nic dziwnego! Świnoujście położone jest na 3 dużych wyspach: Uznam, Wolin i Krasibór oraz na 44 małych, zazwyczaj niezamieszkałych przez przedstawicieli gatunku ludzkiego. Do jego całkowitej powierzchni wlicza się również obszar wód, w tym obszar Zalewu Szczecińskiego. Specyficzna lokalizacja sprawia, że do miasta prowadzi jedynie droga wodna. Do dyspozycji mieszkańców i turystów są dwa promy „Bielik” kursujący od dworca kolejowego Świnoujście do „centrum” miasta oraz „Krasibór” oddalony znacznie od centrum. „Bielik” przeznaczony jest dla mieszkańców i ich samochodów oraz turystów poruszających się na piechotę. Krasibór zaś dla turystów zmotoryzowanych. Wybierając się do Świnoujścia jako turyści lepiej zostawcie swój samochód po stronie lądu i na piechotę przeprawcie się do miasta, gdyż kolejka w Krasiborze czasami oznacza kilka lub kilkanaście godzin oczekiwania. Najważniejsza informacja: prom Bielik jest darmowy:)
Zanim jednak znajdziemy się na promie… Po stronie stałego lądu też jest, co oglądać! Do wyboru mamy: latarnię morską, Podziemne Miasto czy Fort Gerharda. Latarnia morska w Świnoujściu jest najwyższą latarnią zlokalizowaną na polskim wybrzeżu Bałtyku oraz jedną z najwyższych latarni europejskich, a także najwyższą latarnią morską zbudowaną z cegły na świecie! Jest się po czym wspinać, gdyż cała wieża liczy sobie 64,80 metrów. Ponadto, jeśli ktoś lubi militaria i umocnienia wojenne, można wstąpić do Podziemnego Miasta, gdzie pod okiem radzieckiego dowódcy przejdzie musztrę i zdobędzie najważniejsze informacje na temat Zimnej Wojny. Drugim tego typu obiektem jest Fort Gerharda, w którym to, dla odmiany, naszym przewodnikiem będzie pruski oficer,on również przeprowadzi musztrę oraz opowie o najważniejszych momentach w dziejach fortu, jak i całego Świnoujścia. Kto dotrwa do końca zwiedzania, może zostać pasowany na dzielnego żołnierza i usłyszeć salwę z armaty. Kto mniej interesuje się wojennymi sprawami, też nie będzie się nudzić! W Forcie w ramach kosiarek występują bardzo sympatyczne kozy, a przy ładnej pogodzie można odpocząć na „zielonej trawce” lub ochłodzić się w jednym z budynków. Oba obiekty mają jednego właściciela więc można kupić bilet łączony, który obniża koszty zwiedzania.
Jeśli komuś zwiedzania fortów jeszcze będzie mało, istnieje też fort Anioła, wybudowany w latach 1845-58 i wzorowany na mauzoleum Hadriana, czyli dzisiejszym Zamku Świętego Anioła w Rzymie – światowo! Ten obiekt zlokalizowany jest już po drugiej stronie kanału, więc kto chce go zobaczyć. musi skorzystać z przeprawy promowej. Wpław dostać się też oczywiście można spróbować, jednakże takiego rozwiązania Lemur zdecydowanie nie poleca!
Dostać się na prom „Bielik” nie jest trudno, zabiera stosunkowo dużo pasażerów i kursuje z dużą częstotliwością. Sama podróż trwa około 15 minut, podczas których możemy podziwiać morskie wejście do portu, falochrony daleko wychodzące w morze, a po drugiej stronie port promowy, z którego odchodzą statki w kierunku północnej Europy, w końcu do wybrzeży Danii jest stąd zaledwie 150 km, a Szwecji 175 km. Znalazłszy się już po drugiej stronie, nie można ominąć wizyty w Muzeum Rybołówstwa Morskiego, mieszczącego się w dawnym ratuszu z 1805r. Idąc dalej, docieramy do centrum miasta, gdzie możemy podziwiać zabytkowy układ urbanistyczny i typową dla nadmorskiego miasta architekturę. Idąc w stronę morza, naszym oczom na pewno ukaże się dziwna, wolno stojąca wieża. Tak! Nie macie przewidzeń, jest to faktycznie wieża kościelna, a konkretnie garnizonowego kościoła luterańskiego pw. Marcina Lutra, wybudowana w 1904r. Reszta obiektu została zniszczona podczas II wojny światowej. Ostała się sama wieża, która urozmaica krajobraz miasta, a także pełni funkcję kawiarni i wieży widokowej. Jednak kto był na latarni, wizytę tutaj może ominąć. Podążając dalej w wyznaczonym kierunku, trafimy na budynek, w którym swoją siedzibę ma naczelny lekarz uzdrowiska i przypomnimy sobie, że faktycznie Świnoujście dzisiaj pełni uzdrowiskową funkcję. Na koniec dotrzemy do Parku Zdrojowego i nadmorskiej Promenady.
Docierając tutaj zapewne będziecie tak samo lub jeszcze bardziej głodni niż Lemur. Cały dzień zwiedzania w sierpniowym słońcu może wykończyć nawet najbardziej zaprawionego w bojach podróżnika! Dlatego nie zapominajcie o nawadnianiu organizmu i od czasu do czasu zjedzeniu czegoś. Skręcając z promenady nad morze Lemur spotkał po drodze dwa kompleksy restauracyjne położone naprzeciwko siebie. Usadowiwszy się w jednym okazało się, że składa się on z dwóch oddzielnych knajpek: wytwornej kawiarni z Panem Kelnerem i samoobsługowej smażalni ryb, z tym że oba lokale miały wspólny ogródek i stoliki. Zobaczywszy kolejkę do ryb, Lemur przeniósł się naprzeciwko. Pani Kelnerka przy odbieraniu zamówienia z rozbrajającym uśmiechem oznajmiła, że pstrąga nie ma, a dewolaje się skończyły… Zrozpaczony i śmiertelnie głody Lemur wybrał więc bezpieczną opcję w postaci placków ziemniaczanych z gulaszem. Po posiłku zmierzając dalej ku morzu Lemur, nabył jeszcze mega zapiekankę z pieczarkami z pobliskiej budki, co okazało się bardzo dobrym pomysłem i w końcu zaspokoiło niepohamowany głód zwierzątka i jego towarzyszy.
Do znajdującego się na stałym lądzie samochodu Lemur wracał już późnym wieczorem. Ostatecznie wizyta w Świnoujściu okazała się całkiem ciekawy przeżyciem:)