Tam, gdzie kruki zawracają
Wschód naszego pięknego kraju, tzw. Polska B, czyli zaniedbany, tajemniczy i niedostępny rejon (kojarzony głównie z Podlasiem) nie cieszy się zbyt dużą sympatią. Myśląc o Suwałkach mamy z tyłu głowy:
- że daleko,
- że zimno,
- że nudno,
- że nic tam nie ma.
A to nieprawda! Kruki i wrony nie zawracają na granicy! Do tego jest tu malowniczo, tajemniczo, bajkowo i przede wszystkim smacznie! W tym poście Lemur chciałby was zabrać do stolicy dawnego województwa suwalskiego, czyli Suwałk! Na pewno istnieje mnóstwo innych powodów, dla których warto odwiedzić Suwałki. Jednakże Lemur zaprasza was do Suwałk z dwóch powodów: Konopnickiej i skrzydełek miodowo-musztardowych.
Centrum wszechświata
W Suwałkach byłam już kilkukrotnie. Po raz pierwszy widziałam je w moich wczesnych latach studenckich z okien autokaru jadącego do Sejn. Po raz kolejny trafiłam do nich kilka lat temu podczas wakacji z Lemurem, zwiedzając północne Podlasie. Ostatnim razem w Suwałkach byłam w sierpniu. Jechałam samochodem, chyba prosto z Gdańska i żeby nie czuć zmęczenia i znużenia podróżą myślałam o skrzydełkach.
Niegdysiejsze miasto wojewódzkie, dzisiaj również, może nie powala swoim majestatem w skali całego kraju, ale w skali północno – podlaskiej robi już wrażenie. Szczególnie, jeśli jedzie się do niego samochodem, przez pola i wsie. Gdy wjeżdża się do Suwałk to pojawia się cywilizacja – światła uliczne, ronda, szerokie ulice i chodniki, a nawet bloki! Jeden z głównych placów miejskich skąpany jest w zieleni otoczonej bardzo ładnymi, odremontowanymi kamienicami w stylu eklektycznym i klasycystycznym. Sprawia wrażenie dostojnego, a jednocześnie spokojnego i łagodnego. Okoliczne drogi są utrzymane w stanie nadspodziewanie dobrym, żeby nie powiedzieć prawie perfekcyjnym, w porównaniu ze średnią krajową. Sklepy otwierane są o ludzkich porach i o takich też zamykane, ma to swoje plusy i minusy. Ogólnie centrum Suwałk zachwyca, obrzeża już trochę mniej, ale zwiedzałam je zazwyczaj jakoś tak albo jak było ciemno, albo jak padło… Jednakże biorąc pod uwagę położenie Suwałk, można by wysnuć wniosek, iż są centrum lokalnego wszechświata i niewiele utraciły swojego wojewódzkiego charakteru po zlikwidowaniu rzeczonego województwa.
Skrzydełka, które śnią się po nocach
Do najlepszych miejsc pod względem jedzenia Lemur trafia przypadkowo. Tak samo było w Suwałkach. Suwałki mają całkiem rozbudowaną ofertę gastronomiczną, więc z tym problemów nie było. Większe problemy były ze znalezieniem wolnego stolika. Akurat jakoś tak zazwyczaj wychodzi, że Lemur głodny jest najbardziej w porze obiadowo – kolacyjnej, wtedy gdy całe miasto ma podobne potrzeby. Miejsce, do którego chce was zaprosić, nie jest typową restauracją. W zasadzie bardziej przypomina bar, w którym spotykają się kumple na piwie, niż restaurację, do której chodzi się na romantyczną kolację. Prawdopodobnie takie też było jego założenie: bardziej jako bar piwny – miejsce spotkań okolicznej ludności, niż restauracja regionalna obsługująca ruch turystyczny. Jednakże podawane tam potrawy są nieziemskie, choć zdecydowanie nie należą do dietetycznych. Ale zastrzegam! Gdy raz spróbujecie skrzydełek, nie będziecie mogli o nich zapomnieć! Jak dla mnie porcja była dla dwóch osób, do tego frytki (nie były tłuste i nie ociekały olejem, ale były chrupiące i sprężyste) plus surówka. Skrzydełka, uprzednio porządnie zamarynowane, były dobrze upieczone. Lepiły się do palców i zostawiały ostro-słodkawy posmak. W zasadzie same skrzydełka by wystarczyły, dodatki były zbędne. Wielkość dania sprawiła, że w 1/3 porcji Lemur wymiękł i zostały na śniadanie. Na Suwalszczyźnie jest co zwiedzać, więc dobre i pożywne śniadanie wydaje się elementem obowiązkowym i koniecznym!
Suwałki jak z bajki!
Nasz kraj jest miejscem wyjątkowym. Mieści w sobie wszystko, czego dusza zapragnie: góry, morze, doliny, jeziora. W zasadzie można tu uprawiać każdy rodzaj aktywności. Nie dziwi więc fakt, że artyści różnych profesji też go sobie upodobali. Suwalszczyznę upodobał sobie m. in. Adam Wajda, ale literaci też tutaj zaglądali. Jako kraina tajemnic i baśni zasłynęła za sprawą, urodzonej w Suwałkach, Marii Konopnickiej. Tak, właśnie! Krasnoludki są na świecie, a kto nie wierzy powinien przede wszystkim odwiedzić Suwałki, a następnie wyruszyć krasnoludkowym szlakiem po całej Suwalszczyźnie. W Suwałkach Konopnicka jest obecna całkiem wyraźnie: jest jej ulica, plac miejski (dawny plac targowy), są pomniki – naliczyłam trzy, lecz możliwe, że gdzieś ukryło się więcej, w końcu jest rzecz najważniejsza – Muzeum im. Marii Konopnickiej (znajdujące się na ulicy Kościuszki). Przed muzeum stoi pierwszy pomnik pisarki. Zrobiony w formie ławki, można więc przysiąść na chwilę koło pisarki i pomyśleć o krasnoludkach, trollach i innych fantastycznych stworach. Tylko uważajcie – czasami ławka jest mokra, a jak ktoś tego nie zauważy, to potem są problemy i mokre spodnie. Drugi pomnik znajduje się w muzealnym ogrodzie, tam Konopnicka jest wyprostowana i surowa, otacza opieką dziecko, które stoi obok niej. Ten pomnik zdecydowanie trochę onieśmiela swoim majestatem. Ale przecież stoi w Muzeum! W ogrodzie, co prawda, ale miejscówka zobowiązuje. Podobny pomnik znajdziemy też na jednym z placów miejskich, tam jednak towarzyszą Marii jeszcze Koszałek z Opałkiem, więc nie wydaje się taka surowa. Gdy odwiedzicie już Muzeum i dowiecie się, dlaczego tyle Konopnickiej w Suwałkach i w ogóle o co chodzi z tymi Suwałkami i krasnalami, wyruszcie na dalsze poszukiwania! W mieście istnieje krasnoludkowy szlak – podobnie, jak we Wrocławiu – z tym, że suwalskie krasnoludki nawiązują stricte do twórczości Konopnickiej, stąd też ich ograniczona liczba. Jest jeszcze jeden element baśniowy w Suwałkach, we wspomnianym już wyżej, muzealnym ogrodzie, zorganizowano jedną z wiosek bajek, które rozsiane są po całej Suwalszczyźnie.
Jest wiele powodów, by wsiąść w autobus lub samochód i wyruszyć na północny – wschód naszego kraju! O innych ciekawych miejscach Suwalszczyzny możecie przeczytać tutaj. I koniecznie dajcie znać, jak wam się podobało!