Najstarsza i do tego ruchoma jest w Wambierzycach, jedne z największych w Europie – w Poznaniu i w Katowicach, najmniej trwała w Gdańsku, a najbardziej ruchoma we Wrocławiu. O czym mowa? Oczywiście o bożonarodzeniowych szopkach! Oprócz świątecznych pyszności, takich jak śledź w pierzynce, barszcz z uszkami czy sernik, spacer po kościołach w celu obejrzenia bożonarodzeniowych szopek jest jedną z najważniejszych dla mnie tradycji związanych ze świętami. Zapraszam was zatem w podróż po szopkach –ich fakturach, formach, postaciach i miejscach, które przedstawiają.
Bożonarodzeniowa szopka – skąd się wzięła?
Fachowo zwana dioramą lub makietą przedstawiającą wyobrażenie o miejscu narodzin Jezusa Chrystusa. Mimo że bożonarodzeniowe szopki różnią się wielkością i materiałami, z jakich zostały wykonane, wszystkie przedstawiają ten sam moment – chwilę po narodzeniu Chrystusa, gdy do nowonarodzonego Dzieciątka przybywają z darami Mędrcy i pasterze. Szopki zazwyczaj przedstawiają szałas lub budkę, w której znajduje się Święta Rodzina: Maryja Panna, Józef jej Oblubieniec i oczywiście Dzieciątko. Zazwyczaj towarzyszą im zwierzęta: owce, kozy, osiołki, konie, czasami króliki, koguty, świnki morskie. Zdarzają się też postacie aniołów, Trzech Króli z darami, a w niektórych wersjach też postaci historycznych (czasami trafi się Papież, a czasem Piłsudski). Nad całością czuwa gwiazda betlejemska, która rozjaśnia mrok nocy.
Mimo że szopki różnią się od siebie, wszystkie wywodzą się od jednej osoby, którą jest Święty Franciszek z Asyżu. To on był prekursorem bożonarodzeniowych dioram. Pierwszą szopkę, i to żywą, zorganizował 24 grudnia 1223 r. w Greccio. Uczestniczyli w niej zarówno ludzie, jak i zwierzęta, a całość miała miejsce w grocie nieopodal zakonu franciszkanów. Franciszkańskie jasełka (staropolskie jasło oznacza żłób) miały przybliżać prostym ludziom tajemnicę, jaką są narodziny Boga. „Przedstawienie” przypadło do gustu wiernym, więc od tego czasu było kontynuowane, początkowo tylko przy zakonach franciszkanów. Tradycja ta najbardziej rozwinęła się we Włoszech, skąd przeniosła się do pozostałych krajów Starego Kontynentu.
Huczne jasełka, podobne do tych zorganizowanych przez Św. Franciszka, zaczęły pojawiać się w XVIII wieku. Szybko zaczęły jednak przybierać formę głośnych i humorystycznych przedstawień, przez co szybko straciły aprobatę Kościoła i zostały zakazane. Z czasem pojawiło się więcej statycznych figur, a szopki trafiły do bocznych ołtarzy świątyń.
Współcześnie możemy spotkać szopki różne: żywe, ruchome, nieruchome. Większe i mniejsze. Mniej lub bardziej kiczowate. Wszystkie jednak łączy fakt, iż tworzone są tylko na te kilka dni w roku.
Szopka krakowska – polska tradycja na Liście UNESCO
Szopka krakowska jest zdecydowanie szczególną formą szopki bożonarodzeniowej. Znajdziemy w niej, co prawda, tradycyjne wyobrażenie pierwszych chwil Jezusa Chrystusa na tym świecie – jest Dzieciątko w żłobie, pochylona nad nim Matka oraz Józef, ale oprócz tego zobaczymy odzwierciedlenie krakowskiej architektury, i to bogato zdobionej. Szopka krakowska nie przedstawia tradycyjnej groty, lecz najważniejszy kościół Krakowa – Bazylikę Mariacką z jej charakterystycznymi wieżami. Te szopki są skąpane w żywych kolorach: czerwieni, żółci, zieleni i błękitach. Z czasem oprócz tradycyjnych postaci zaczęły pojawiać się też te historyczne i legendarne. Pierwsze tego typu wyobrażenie pojawiło się w XIX wieku. Konkursy na najpiękniejszą szopkę krakowską rozpoczęły się tuż przed wybuchem II wojny światowej, w 1937 r. Na okres wojny zostały przerwane. Wznowione zostały po wojnie i od tamtej pory do dzisiaj konkurs na najpiękniejszą szopkę krakowską organizowany jest przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa w pierwszy czwartek grudnia. Najpierw szopki prezentowane są przed pomnikiem Adama Mickiewicza, by następnie powędrować do krakowskich restauratorów i sklepikarzy, by zdobić ich witryny w obrębie rynku. Te najpiękniejsze dodawane są do muzealnej kolekcji.
Warszawa – stolica szopek
Ponieważ mieszkam niedaleko, moje najmilsze wspomnienia związane z szopkami pochodzą właśnie z tego miasta. Pamiętam opowieści Mamy o tym, jak wraz z siostrą jako dzieci były zabierane przez ich ojca, czyli mojego Dziadka, do Warszawy na Miodową. Biorąc pod uwagę stan komunikacji miejskiej w tamtych czasach – była to wyprawa iście za morze. Miejsce, do którego się wybierały, działa do dzisiaj, a w tym roku (2020) kończy 72 lat! Chodzi oczywiście o ruchomą szopkę w piwnicach Kościoła Przemienienia Pańskiego. Tradycyjnie można ją oglądać od 25 grudnia do 2 stycznia. Krótko, ale warto! Każdego roku jest odwiedzana przez ok. 600 tys. osób.
Szopka jest dziełem dwóch braci Kapucynów – Piusa Janowskiego i Konrada Wyczawskiego. Ma formę rozległego przedstawienia, którego elementy są luźno ze sobą związane. Na środku znajduje się Święta Rodzina, przed którą pokłon składają poruszające się postacie: Trzej Mędrcy, ale też m. in. Święta Łucja. Po lewej stronie szopki, w rogu, możemy dostrzec Watykan, zaś po prawej – zabudowania Warszawy oraz ważne elementy z historii miasta, jak np. zrujnowane budynki i żołnierza z Powstania Warszawskiego. U dołu zaś znajduje się basen, w którym pływają złote rybki. Co roku do szopki dochodzą nowe elementy, jak np. wrak Tupolewa czy figura Świętego Jana Pawła II.
Będąc na Miodowej nie sposób nie zajrzeć do, co prawda dużo skromniejszej, ale żywej szopki znajdującej się na placu tuż koło Sądu Najwyższego i Katedry Polowej Wojska Polskiego. Charakterystyczne zielone ściany są tłem dla szopki, której sponsorem jest Wojsko. W maleńkiej, drewnianej chatce spotkamy Świętą Rodzinę oraz swojskie owce.
Kontynuując spacer po warszawskich szopkach, warto też zajrzeć do kościoła Św. Anny, potocznie zwanego akademickim, znajdującego się tuż koło placu Zamkowego. Tutaj szopkę co roku przygotowują studenci i absolwenci warszawskich szkół artystycznych. Zazwyczaj są to bardzo nietypowe przedstawienia, które nierzadko skłaniają do refleksji. I chyba taka też jest ich rola, gdyż na tradycyjną szopkę spojrzymy i pójdziemy dalej. Tutaj musimy się zatrzymać i zastanowić nad tym, co tak naprawdę widzimy, a czasami i słyszymy. Szopki te często nawiązują do aktualnych wydarzeń – często stanowią komentarz do spraw polityczno-kościelnych.
Katowice – po co jedna, jak można trzy!
W katowickiej dzielnicy Panewniki znajduje się parafia św. Ludwika i Wniebowzięcia NMP, a także zakon franciszkanów. To tutaj co roku budowana jest największa ołtarzowa szopka w Europie. Ma – bagatela! – 600 metrów kwadratowych i składa się z ponad 120 figur, które mają ponad 1,5 metra wysokości. Po raz pierwszy stajenkę zbudowano w tym miejscu w 1908 roku. Jednak jest to tylko jedna z aż trzech szopek, które możemy spotkać w tym miejscu. Dwie pozostałe znajdują się na tyłach kościoła. Moją ulubioną, wbrew pozorom, nie jest ani ta żywa (składająca się z jednego osiołka i trzech alpak), ani ta główna – ruchoma, ale znajdująca się w budynku obok kościoła kolekcja miniszopek z różnych zakątków świata. Moimi ulubionymi są betlejemki afrykańskie i ta boliwijska. Są naprawdę urocze!
Co do śląskich szopek, to w zeszłym roku przypadkowo trafiliśmy do Dziergowic. Tu znajduje się żywa szopka, w której są króliki, wielbłąd, osiołki, lamy, owieczki, koniki, a nawet renifery! Są też sanie Św. Mikołaja.
Będąc w tym regionie koniecznie zajrzyjcie też do kościoła Matki Boskiej Różańcowej w Nowej Rudzie – Halembie. Znajdziecie tutaj nie tylko Świętą Rodzinę otoczoną trzodą i składających pokłon Trzech Króli, ale też cały arsenał regionalnych nawiązań i elementów: familioki, makiety szybów wydobywczych, imitacja chodnika kopalnianego, ale też śląską rodzinę w stroju ludowym we wnętrzu tradycyjnie urządzonego domostwa – nie zabrakło klusek i rolady!
Gdańsk – piaskowa szopka
W Gdańsku zobaczyć można prawdopodobnie najbardziej ekologiczną i najmniej trwałą dioramę na świecie. Zbudowana jest z tego, czego nad morzem jest pod dostatkiem, czyli z piasku i wody. Piaskowa szopka jest elementem Oliwskiej Wigilii i podziwiać ją możemy naprzeciwko wejścia do Paku Oliwskiego, niedaleko Oliwskiego Ratusza Kultury. Tworzona jest co roku przez inny zespół gdańskich rzeźbiarzy. W zeszłym roku (2019) powstała po raz dziewiąty.
Boże Narodzenie cały rok!
Są takie miejsca, gdzie Boże Narodzenie trwa cały rok, a to dzięki m. in. bożonarodzeniowym szopkom. Tak jest m. in. w Wambierzycach, gdzie możemy podziwiać dzieło Longinusa Wittiga oraz jego syna Hermana. Wambierzycka szopka składa się z kilku scen: m. in. Droga Krzyżowa, rzeź dzieci Heroda, Święta Rodzina przy pracy, 12-letni Jezus w świątyni czy Objawienie Matki Bożej w Lourdes, a także kopania węgla. Jest też scena przedstawiająca zabawę ludową.
Drugą, całoroczną szopką, którą zdecydowanie warto odwiedzić jest ta w Olsztynie. Jednak nie tym mazurskim, a tym pod Częstochową. Przedstawienie jest dziełem Jana Wiewióra, którzy tworzy ją już od piętnastu lat. Jest to sporych rozmiarów szopka. Składa się z 800 figur z drewna lipowego, z których 300 jest ruchomych. Tu również znajdziemy odniesienia do lokalnej historii, krajobrazu i zabytków, gdyż m.in. tło szopki stanowią okazałe ruiny olsztyńskiego zamku.
Ciekawym pomysłem na spacer, nawet w lecie!, jest wizyta na warszawskich Bielanach, gdzie znajduje się całoroczna i żywa szopka. Możemy zatem odwiedzić osiołka Franciszka wraz z jego kumplami: owieczkami, kozą, oślicą i kotami. Szopka jest autorstwa artysty – rzeźbiarza, malarza, scenografa i ilustratora książek Józefa Wilkonia. Historia szopki wiążę się z karuzelą. A konkretnie z tekstem piosenki „karuzela, karuzela, na Bielanach co niedziela”. Otóż artysta Wilkoń wymyślił, iż tuż koło Lasku Bielańskiego, przy kościele kamedułów, na tyłach budynków Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego stanie zwierzęca karuzela, której siłą napędową będzie osiołek. Osiołek Franciszek, zatrudniony do tej roli, nie podołał jednak zadaniu i poruszać karuzelą nie chciał. Pomysły co z tym fantem zrobić był różne, m. in. mówiono o sprzedaży osiołka na portalu aukcyjnym. Ambaras był, a zaradził mu sam twórca dorabiając do osiołka piękną szopkę. Szopka liczy sobie kilkadziesiąt drewnianych figur, które Wilkoń rzeźbił aż półtora roku używając jako narzędzia głównie piły. Zaś za materiał do niektórych figur posłużyły stare słupy telegraficzne. Osiołek Franciszek zyskał kolegów, w postaci oślicy oraz kilku innych gatunków zwierząt. Niestety w 2020 roku Franciszek zmarł. Jednak wciąż można oglądać niezwykłą szopkę wraz ze zwierzętami, gdyż oślica za nowego przyjaciela ma teraz muła. Karuzela też jest i kręci się za każdym razem gdy przy pomocy naszych mięśni wprawimy ją w ruch.
Tradycyjna czy nowoczesna, żywa, ruchoma czy nie, kiczowata czy artystyczna. Nieważne. Ważne jest to, co sobą reprezentuje i jakie niesie przesłanie.