Dzisiejszy post będzie mniej faktograficzno – turystyczny, a bardziej osobisty. Dzisiaj przedstawię Wam kilka „zakulisowych” elementów dotyczących lemurowych podróży i wycieczek.
-
Po pierwsze, Lemur postanowił spędzać swoje wakacje w Polsce,
A nie na zagranicznych plażach i w urokliwych miasteczkach położonych poza granicami naszego kraju. Chociaż oczywiście nie neguje ich uroków i zalet! Wiele z nich na pewno chciałby kiedyś poznać i zobaczyć. Nie była to decyzja ideologiczna, lecz raczej odpowiedź na zbieg wypadków, który miał miejsce kilka lat temu. Jednak tej decyzji Lemur nie żałuje i uważa, że była genialna! Nasza Polska jest fantastyczna i można na jej terenie spotkać wszystko czego tylko dusza zapragnie. Trzeba tylko umieć patrzeć. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Wystarczy pomyśleć o unikatowym, baldachimowym ołtarzu z Czaplinka czy latarni morskiej ze Świnoujścia.
-
Po drugie Lemur postanowił posłużyć się samochodem.
Podróżowanie busem, pociągiem lub stopem wydawało się zbyt czasochłonne i utrudniające, bo w końcu Lemur lubi trochę wygody. Jak pakuje się na miesiąc, to jednak trochę tych rzeczy trzeba zabrać, co prawda z roku na rok jest ich coraz mniej. Jednak nie należę do osób, którym wystarczy płachta, nóż, sznurek i trzy koszulki. Lemur potrzebuje jednak trochę więcej „sprzętu”.Poza tym lubi swobodę poruszania się i obierania kierunku. Chociaż czasami lubi się zgubić, czasami zostać dłużej w danym miejscu, chcę mieć pewność, że w razie „nagłej” potrzeby mogę w każdej chwili wrócić.
-
Po trzecie postanowił nie jeździć samodzielnie, a w towarzystwie.
A to wymusza kompromisy i ustępstwa. Człowiek uczy się współpracy, dokonywania wyborów oraz współpracy. Poznaje się też innych z zupełnie innej strony: wtedy, gdy jesteśmy zmęczeni, źli, głodni, gdy wstaniemy lewą nogą, gdy pada deszcz i gdy muzeum, które akurat bardzo chcieliśmy obejrzeć jest zamknięte.
-
Po czwarte, Lemur śpi głównie w namiocie.
Zazwyczaj na polach namiotowych, ale jak ich nie ma to też gdzieś śpi. Z lemurowych przygód dotyczących poszukiwania pól namiotowych powstałaby nie jedna książka: czasami byłby to istny triller, czasami sensacja, a czasami książka historyczna. Pola namiotowe mają to do siebie, że jedne pojawiają się, jak króliki z kapelusza, a inne zostają zamknięte. Chociaż czasami wybieram też hotele, te droższe i tańsze, bo trochę luksusu każdemu się przyda. Jednak pola namiotowe w naszym kraju to jest to! Można poczuć klimat wakacji oraz poznać ludzi z całego kraju od Podhala po Szczecin, od Hajnówki po Opole.
Takie wybory pociągają za sobą konsekwencje. Z jednej strony jest łatwiej – brak bariery językowej, brak konieczności wymiany waluty, powierzchowna znajomość miejsc, do których się jedzie. Z drugiej strony jest trudnej – w sumie wszystko wygląda tak samo, wszystko jest znajome, czasami brak spektakularnych widoków i kompromisy, na które trzeba się godzić. Najbardziej fascynujące jest zwiedzanie polskiej wsi, gdzie wszyscy wychodzą i patrzą się na Ciebie, jak na ufo lub w odpowiedzi na pytanie o drogę pada riposta „A skąd jesteście?”. Poza tym miesięczne wakacje w Polsce mogą kosztować tyle samo, co zagraniczna wycieczka (lub często mogą być nawet droższe). Przy okazji (jeśli nie jedzie się akurat do Międzyzdrojów, Łeby czy pod Tatry) można uniknąć tłumów. Gwarancji pogody nie ma, ale jak już się trafi…! Co więcej nie ma przymusu, że jeśli pada lub jest za gorąco to trzeba koniecznie coś zobaczyć lub chociaż iść na plażę/ basen, bo przecież to wakacje. Wakacje polegają na odpoczynku, wypoczynku i relaksie, a jak się już przy okazji coś zobaczy to dobrze! Tak, tak – to nie do końca jest myślenie lemurowe, chociaż to się zmienia:) Lemur lubi snuć plany. Przed wyjazdem przegląda przewodniki, mapy, strony internetowe, szuka informacji, a na końcu i tak okazuje się, że plany swoją, a życie swoją drogą:).