Kocham owce. Te śliczne, włochate, beczące kuleczki. Te ostrzyżone też. Owce są moim planem na emeryturę – tak, kiedyś będę mieszkać w drewnianym domku i hodować moje stadko. Ale póki co wcinam serki z żurawiną i przyglądam się bacowskiej kulturze podczas redyków. Zapraszam was na spotkanie z bacowską tradycją podczas redyku i święta bacowskiego, które jemu towarzyszy.
Redyk i święto bacowskie – co to takiego?
Redyk to element tradycji bacowskiej, czyli tradycji górali zajmujących się pasterstwem i przetwórstwem elementów pochodzących z tego pasterstwa. Redyk to uroczystość, która towarzyszy rozpoczęciu i zakończeniu wypasu owiec na górskich halach. Tradycyjnie wypas powinien rozpocząć się w okolicach Świętego Wojciecha, czyli w granicach 23 kwietnia, a zakończyć w okolicach Świętego Michała Archanioła, czyli 29 września.
Współcześnie redyk jest imprezą regionalną o charakterze folklorystycznym, mającą na celu podtrzymanie tradycji i obyczajów związanych z tymi terenami. Redyk odbywa się dwa razy w roku – na wiosnę i jesienią. Większość redyków ma taki sam przebieg, mogą się jednak znaleźć jakieś odstępstwa w zależności od regionów.
W praktyce redyk to sunąca ulicami Szczawnicy, Korbielowa, Ludźmierza czy Koniakowa rzeka owiec, której towarzyszą muzyka góralska i wielki kiermasz regionalnych produktów i wyrobów z mleka owczego.
Redyk – watra, mieszanie owiec i pasterskie przesądy
Górale to grupa wyjątkowo religijna, dlatego też żadna uroczystość nie obejdzie się bez mszy świętej. Ta dla baców, juhasów i całego środowiska odbywa się zazwyczaj w niedzielę w okolicach Świętego Wojciecha w Ludźmierzu w Bazylice Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, zwanej też Sanktuarium Matki Bożej Królowej Podhala. Z ciekawostek Ludźmierz jest najstarszą wsią Podhala, w której urodził się m.in. Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Podczas uroczystości bacowie otrzymują wodę święconą, modlitewniki oraz szczapki drewna z ogniska wielkanocnego (tzw. sajty), którymi rozpalą watrę, czyli święty ogień w bacówce na hali.
W dniu redyku wiosennego juhasi spędzają wszystkie owce ze wsi w jedno, przygotowane wcześniej (tj. ogrodzone), miejsce, gdzie następuje ich mieszanie oraz powstaje kierdel, czyli stado. Owce muszą zostać zmieszane, gdyż pochodzą od różnych gospodarzy i stanowią odrębne stadka, które łączy się ze sobą właśnie podczas redyku na czas wypasu.
Dzień ten wybiera się bardzo starannie – nie powinno to być święto ani piątek.
Punktem pierwszym redyku jest uroczyste rozpalenie ognia zwanego watrą w pasterskiej bacówce. Ogień ten powinien być podtrzymywany przez bacę i nie może zgasnąć aż do końca tegorocznego wypasu. Bacówka to miejsce schronienia baców i juhasów – ich dom na czas wypasu, to też miejsce, w którym produkowane są wyroby z owczego mleka – oscypek, bundz, żętyca.
W następnej kolejności baca prowadzi owce wokół mojka (czyli małej jodełki lub świerka ozdobionego wstążkami), który owce powinny trzykrotnie okrążyć. W tym czasie baca okadza je ziołami oraz posypuje solą. Celem tych zabiegów jest wymuszenie posłuszeństwa owiec wobec bacy oraz skupienie ich w jedną gromadę (kierdel). Pomagają mu juhasi oraz oczywiście pasterskie psy. Owce, które wypadły poza krąg, są złą wróżbą, gdyż według przesądu – ile owiec wypadnie poza krąg, tyle zginie w nadchodzącym sezonie.
Kolejnym punktem programu jest wspólna modlitwa baców i juhasów, a także wszystkich zgromadzonych wokół o pomyślność wypasu. Ostatnim punktem jest wyjście owiec na czele z bacą na hale.
Na zakończenie redyku odbywa się wspólne muzykowanie i tańce.
Mój sekret: redyk w Koniakowie
A teraz zdradzę Wam mój prywatny sekret. To już drugi, bo pierwszym był Słowiński Park Narodowy, o którym przeczytacie tutaj.
Koniakowskie Centrum Produktu Regionalnego jest od kilku lat moim ulubionym miejscem na spędzenie początku maja. Redyk ma tu miejsce 2 maja i do tej pory był imprezą raczej kameralną, chociaż z roku na rok przybywa chętnych do oglądania i… degustacji.
Koniakowski redyk jest uroczystością tradycyjną i rodzinną, więcej tutaj miłości do kultury góralskiej niż chęci “imprezowania”. Spotkacie tu osoby autentycznie zaangażowane w podtrzymywanie tradycji pasterskiej – dzielące się swoją pasją i wiedzą. Od rana na chętnych czekają wystawy na temat tradycji pasterskiej na tych terenach, góralska muzyka oraz degustacja produktów z mleka owczego: są oscypki, bundz, ale jest też kwaśnica. Dodatkowo jest dosłownie kilka stoisk, na których można się zaopatrzyć w ciasto, słynne koniakowskie koronki czy też inne wyroby rękodzielnicze (piękne bibułkowe kwiaty czy wiklinowy koszyk). Jest też replika bacówki – z ogniem i mnóstwem pyszności do kupienia.
Kilka wskazówek: samo Centrum jest niewielkie, więc brak tu ogromnego parkingu i samochód lepiej zostawić w okolicy. Ponadto lepiej przyjechać wcześniej niż później – ze względu na to, że owce przez pewien czas poruszają się ulicą, ruch może być okresowo wstrzymywany. Główne elementy imprezy mają miejsce zazwyczaj między godziną 11 a 15.
Terminy innych redyków możecie sprawdzić na stronie Góry dla Ciebie.
Oscypek versus serek górki
A na koniec parę ważnych słów dotyczących jednego z najpopularniejszych wyrobów z owczego mleka. Oscypek jest produktem certyfikowanym i jako taki podlega ścisłym obostrzeniom co do czasu, miejsca i sposobu produkcji, czym znacząco różni się od wszystkich serków górskich, gołek czy przysmaków góralskich, które możemy spotkać na większości stoisk na zakopiańskich Krupówkach, w supermarketach w całej Polsce czy też na jarmarkach bożonarodzeniowych (przy okazji o jarmarkach bożonarodzeniowych przeczytacie tutaj). Certyfikowany oscypek powinien mieć wrzecionowaty kształt, być wyprodukowany z mleka owczego (min. 60 proc.), a jego waga powinna się wahać między 600 a 800 gramów. Jego produkcja może odbywać się wyłącznie od końca kwietnia do końca września, a sprzedawany może być do końca października. Właśnie te ramy czasowe nieodłącznie związane są z redykiem, a redyk z oscypkami!